środa, 15 lutego 2012

***

I modlitwa wyznająca grzech
też już nic nie daje
I tylko histeryczny śmiech
mi dzisiaj pozostaje...

czwartek, 15 września 2011

O porażce

Gorzka herbata nie smakuje
ale wiem czemu ją piję
cierpki smak powoduje,
że nie płaczę.

niedziela, 20 lutego 2011

Nursery rhyme

A motherless child

is like a blade of grass

prone to every wind

wishing for the time to pass


For such a child,

the spring don't come

and no winter is mild

and no place is home...


For such a child,

how one happiness finds?

with no twinkling star

with no diamonds in the sky...


Inspired by "Mama is the best" chinese children song

niedziela, 19 grudnia 2010

Piosenka dziecięca

Kolorowe kredki w pudełeczku noszę

dziadek i ty także

malowaliście trochę


Kolorowe kredki bardzo lubią mnie

chociaż wciąż mi każesz

wyrzucić je...


Kolorowe kredki kiedy je poproszę,

Namalują wszystko to co chcę

więc czemu nienawidzisz

wszystkiego co ja tworzę?



Namalują dom, prawdziwy,

i do przytulenia kota

i wesoły uśmiech, kiedy wzrok masz mściwy...

piątek, 25 czerwca 2010

Angelkin in denial

I never said I was angelkin
"a human" sums up the essence of mine
Nevertheless, sometimes a thing under my skin
reminds me of what for my sight is blind:

when I fade away into dreams
and the grim night draws near
or when my heart shudders in fear
and gloom is what the world me brings...

There, on my back, feathers spring
a pair of weighty wings they form
all the sorrows and sores out by them I sing
to wash my pains away as off they fall...





---
Also can be found here

wtorek, 9 marca 2010

Tren dla boga

A więc umarłeś.

Trumna z mądrych ksiąg, gwoździe inkwizycyj,
marsze wyzwolenia zamiast hymnów w listach do Koryntian
i nagrobek pozłacanego tryptyku:
każdy wbił choć raz łopatę i przysypał raz garścią ziemi
nawet Ja, bywa

Dawno temu
    kiedy nie sięgałam głową blatu stołu
prowadzano mnie na twoje pogrzeby, mówili
Ciesz się, to dla Ciebie
jego krew jest Twoją krwią

Potem Mi wytłumaczyli, że żyjesz nadal
tylko umarłeś raz, bo trzeba było
a właściwie – to nie umarłeś i nie żyłeś nigdy

Wkrótce ogłoszono twoją śmierć ponowną
i że jedyny chrześcijanin – to na krzyżu był
ale nikt się nie przejął, żyjemy dalej
bo po co komu czyjaś krew i rozdrapywanie sprawy?
Umarłeś i tyle.

Dzisiaj widzę, jak próbują cię wskrzeszać
a przecież już dawno po Zmartwychwstaniu
i nie ma nawet Wielkanocy
Są znaki, cuda, niewidy
i płaczący krwiście posążek matki
    twojej i wszystkich twoich braci, których nie miałeś
- trochę nadopiekuńczej -
zajęła się przecież wszystkimi
twoimi kolegami, nie pytając o zdanie
Poza nią – nie ma już dla ciebie miejsca

Więc, jak widzisz, umarłeś.

To dziwne, bo z tobą rozmawiałam
czasem, przed snem, zanim zasnęłam
    kiedy nie sięgałam jeszcze sercem blatu stołu
opowiadałam ci i polecałam się na przyszłość
Słuchasz zawsze uważnie i notujesz wszystko,
Ja wiem, bo cicho skrobiesz piórem
po pergaminach ksiąg niewiecznych

Mój Bóg żyje i ma się dobrze
jedno serce to jest dosyć miejsca
dla całego świata, On zmieści się
i wszystcy Jego bracia z Józefa i Pokalanej-W-Końcu Marii też

Gdyby Bogowie mogli umierać
nie byliby wieczni, dlatego Bogowie nie umierają nigdy

On nie smuci się, że Go mylą z tobą
że Mu grają marsza do chryzantem
- On wie, że znajdzie się kilku sprawiedliwych
zostanie parę miast, które uratują
potem pójdzie Nam z górki

niedziela, 22 marca 2009

Do nienarodzonego

Boisz się.
Mnie też strach
by obleciał
na Twoim miejscu.
Przed Tobą ogromna armia -
zastępy Zniechęceń
pułki Pokus
odziały Obaw
drużyny Drżeń
watahy Wątpliwości
stada Smutków.
Demony, w zbrojach,
dumne, pod sztandarem
Zła, aż po horyzont.
Boisz się, martwisz,
czy podołasz.

Co ja?
Ja już nie znam trwogi.
Myślisz - że bez sojuszników?
Mylisz się!
Nie, nie ja.
Ten blask, co ode mnie niby
to nie moje skrzydła i
nie moja aureola.

Przyjrzyj się.
Dobrze widzi się tylko sercem.
Tam od wschodu,
gdzie jasno. Kawaleria!
Nie widzisz...?
Róg w Twojej dłoni. On działa.
Wiemy, że wyglądają raczej słabo.
To tylko pozór,
potęga ich nieprzebrana
tkwi w Dowódcy
i nieskończone mają odwody.
Jest tylko jedna cena.
Głos, co ich wzywa,
musi być szczery, pokorny...
To trudne.

Tamci nie wymagają... ponoć.
Dostaniesz wszystko, czego zapragniesz,
ale tylko tam, gdzie sięgają.
Prawdziwy spokój jest za horyzontem.
Kiedyś słońce wzejdzie i ciemne sztandary
u p a d n ą
Nagroda sprzymierzeńców czeka o świcie.
To długo, tak. Zdążysz zginąć co najmniej raz.

Już czujesz chęć, by iść tam
i zanim ucierpisz
zaznać rozkoszy życia.
Pocieszenie słoneczne zdaje się zbyt odległe.
Tak, też to czuję,
a jednak stoję tutaj.
Nie przykuję Cię do siebie,
idź, jeśli chcesz.
Jednak rogu nie uda Ci się wyrzucić
- a jeśli usłyszę jego czystą chęć skruchy,
wyciągnę rękę i znów
opowiem Ci o stronach konfliktu,
który tylko przeczuwasz.

Być może Ty kiedyś usłyszysz mój róg
(nie mówię, że mnie to nie sięga).
Ale ja widzę armie, co stoją, widzę potyczki
i widzę, kto trzyma chorągwie...

sobota, 17 stycznia 2009

Ars poetica

Jak nie było nigdy
żadnej lutni
która dźwięki wyda
nim się zaznajomi
z dłońmi rzemieślnika
Nie powinno nigdy
być poety
co tworzy liryki
nie sięgnąwszy wprzódy
czeladnictwa sztuki

wtorek, 9 grudnia 2008

Dlaczego Nietzsche miał trochę racji

Puls z tyłu głowy.
Ziemia zmieniła oś
na moją potylicę,
miejsce, gdzie kłębią
się myśli.
Oczy już jedynie po to
by płakać, dokoła ciemność.
I tylko szorstkie oparcie fotela
przypomina przez omdlałe dłonie
że świat istnieje - choć bez sensu.

Siedzę, jako żywy dowód
na resentyment
Ja, Pani Światów,
poszukująca prawdy i oświecenia
przeświadczona o wyższości
argumentu nad siłą,
logiki nad prawem
(mimo - a może dlatego -
że znów przegrałam)

Dopóki czuję w stopach krew
i poruszam dłońmi
Duma nie pozwala mi wstać
potem jest
drżenie, zimno, odrętwienie...
Będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Po kłótni z bratem

czwartek, 13 listopada 2008

Głos w sprawie konwenansów

Sokratesowi nie wolno tańczyć.
Pląsy nie przystają do zmarszczonego czoła,
zastygłego nad myślą posągowego oblicza
naznaczonego odrobiną zaciekawionego zdziwienia.

Radość nie jest dla niego.
Który akuszerem idei ludzkości
winien ze spokojnym duchem
trzymać w rękach niemowlę pomyślunku.

Smutek nie jego udziałem
albowiem nie jest on cnotą;
jedyną właściwą reakcją
bywa logiczny dialog z samym sobą.

Filozofia uwalnia poglądy
i dlatego Sokrates-mędrzec,
Sokrates-wyzwoliciel umysłów,
Sokrates, ojciec myślenia,
uśmiecha się lekko, ironicznie
siedząc przy kielichu wina z cykuty
wiedząc, że i tak na przestrzeni wieków
nikt nie zechce zdjąć go z piedestału

Tylko Ksantypa, nieświadoma niczego,
Ksantypa od pomyj i od kłótni,
dziwi się potem, że ten stary idiota,
gawędziarz, żartowniś,
lekkoduch, pocieszyciel, nierób,
wieczny mistrz i uczeń...
Tylko Ksantypa pamięta,
że lubił śmiać się, miał chwile smutku
i zwątpienia, a wieczorami, w Dionizje
tańczył, pokazując owłosione, stare nogi...